Koncert Kompozytorski
Od prawie roku żyjemy w nowej rzeczywistości. Poprzedni świat – świat swobodnego podróżowania i nieograniczonych kontaktów, świat otwarty – skończył się. Teraz do naszej codzienności, wepchniętej w ciasną klatkę samoizolacji, wkradły się samotność i niepewność przyszłości, i wiele innych uczuć, których do tej pory nie znaliśmy. Nastał czas refleksji i pogłębionego przeżywania. Również w muzyce.
Z tego właśnie powodu dzisiejszy Koncert kompozytorski jest inny niż dotychczas. Mimo że zachodzi w nim napięcie pomiędzy dwiema przeciwstawnymi postawami twórczymi – tradycyjną i postępową – wszystkie utwory łączy ta jedna wspólna cecha: każdy, bez wyjątku, powstał z inspiracji silną emocją pozamuzyczną. Żadnej muzyki absolutnej; jej miejsce zajmuje muzyka psychologiczna.
Precyzyjniej rzecz biorąc, pojawiają się tu trzy rodzaje myślenia psychologicznego i to z nich wynika kolejność programu. Klamrę tworzą "Never mind" Krzysztofa Raua i "on the verge of…" Magdaleny Gorwy, w których autorzy poruszają konkretne problemy, przed jakimi staje każdy z nas – czy chodzi o ukrywanie przed innymi swoich zmartwień i lęków, czy też o konieczność podejmowania jednoznacznych i ostatecznych decyzji. W obu przypadkach kompozytorzy przemawiają przy pomocy elektroniki (choć nie tylko) i osobiście biorą udział w wykonaniu.
Gdybyśmy potraktowali te dwa utwory jako punkty skrajne i z każdego z nich zrobili jeden krok w kierunku środka programu, napotkalibyśmy od strony początkowej pieśń "Re man shabad" Tymoteusza Lasika, a od końcowej kwartet "Krucyfiks" Jakuba Fornagla. Różne formy, różne składy, ale cel ich wspólny – wprowadzić w stan kontemplacji i osiągnąć nastrój mistyczny. Obaj twórcy pragną w określony sposób wpłynąć na słuchacza, wywołać konkretny rodzaj emocji. Nie wyjaśniać, ale oddziaływać – oto drugi rodzaj postawy psychologicznej w muzyce dzisiejszego koncertu.
W samym centrum stoją "Metamorfozy" Dawida Dorożyńskiego i "White Roses" Agaty Zemli. W tych utworach kompozytorzy koncentrują się na swoich własnych przeżyciach, traktując muzykę jako środek ich wyrażenia. To bardzo osobisty sposób muzycznego wypowiadani się, do tego stopnia, że pierwszy z wymienionych twórców postanowił pozostawić w tajemnicy źródło swej inspiracji. O "White Roses" wiemy więcej – by odpowiednio oddać swój smutek z powodu tragedii wojennej w Syrii, autorka sięgnęła po język arabski, w którym zanosi do Boga własną modlitwę błagalną.
Oby dzisiejszy koncert, zrodzony w nowej rzeczywistości, pomógł ją choć trochę rozjaśnić. Właśnie tego chciałbym Państwu, w imieniu zarządu Koła Naukowo-Artystycznego Kompozycji i Teorii Muzyki, serdecznie życzyć.
Jan Bielak